Na co czekasz?

gru 5, 2020

Dziś w nocy podrzucam moim dzieciom prezenty pod poduszkę. Właściwie to nawet nie prezenty tylko sporą dawkę czekolady. W zamian zabieram listy, które moje dzieci piszą do św. Mikołaja. Maluchy zasypiają wcześnie (wiadomo!) i są bardzo grzeczne. Młodzież uczy się po nocy, trudno wyczuć moment kiedy zasną. W zeszłym roku przyłapał mnie syn i podśmiewał się z mojej konspiracji przez kilka dni. Obiektywnie moja akcja to była dość żenująca.

Taki list do św. Mikołaja to nie lada wyzwanie – maluchom pomagają starsi. Wszyscy starają się zachować formę grzecznościową i spisać swoje pragnienia i prośby w bardzo grzeczny sposób. Dla mnie to oczywiście mieszanina wzruszenia i rozbawienia. Takie tam radości z macierzyństwa 🙂 Jest to też piękna pamiątka na przyszłość i doskonały wyznacznik tegorocznych trendów prezentowych.

Czy św. Mikołaj przyniesie wszystko to, o co dzieci poproszą w listach? Otóż nie. I nie jest to wcale tajemnicą. Wybierze jedną rzecz z listy. Jedną jedyną i to wcale nie tę najbardziej „bajerancką”.

Nie wiem jak wy, ale ja w Święta mam tendencję do wydawania łatwo pieniędzy na niepotrzebne rzeczy. Szukam magii świąt i tak łatwo tracę ją na zakupach. A jest tyle realnych potrzeb dookoła nas! Dlatego od paru lat, zamiast zaspokajania każdej zachcianki moich dzieci, wybieram udział w akcjach charytatywnych i wspieranie ludzi w potrzebie. Chcę, żeby były wdzięczne za to, co już mają i cieszyły się mogąc pomagać innym. I to nam się udaje! Robienie sobie małych własnoręcznych prezentów stało się już nasza tradycją.

Moje dzieci mają to szczęście, że właściwie nie cierpią na braki podstawowych rzeczy: za małe buty – kupujemy nowe, dziurawe spodnie – kupujemy nowe, zgubione rękawiczki – kupujemy nowe. Rozumiecie o czym myślę? Realne potrzeby są zaspokojone. Tymczasem w akcji „Szlachetnej paczki”, w której bierzemy udział od paru lat, jedna z rodzin, której pomagamy, potrzebuje pieniędzy na węgiel, bo mają zimno w domu, zimowych kurtek dla dzieci, pościeli, ręczników i …
Rozumiecie w czym rzecz.

Święta są wyjątkowe. Dawanie i otrzymywanie prezentów jest jedną z pięknych tradycji świątecznych. Dla mnie jednak to obdarowywanie musi łączyć się z umiarem! Inaczej klops! Wkręcamy się w „galopujący konsumpcjonizm” a to bardzo powierzchowna droga, bo właściwie nasze potrzeby (czytaj zachcianki) nigdy nie będą zaspokojone. Kiedyś w tej kwestii trzeba powiedzieć sobie dość.

Jeśli mowa o prezentach to „mniej znaczy więcej”. Naprawdę mniej rzeczy a więcej troski o innych. Zwłaszcza troski o oderwanie od rzeczy własnych dzieci!

A jak to wygląda u Was? Kto wygrywa?

BĄDŹMY W KONTAKCIE!

 

Wychowywać dzieci, zajmować się domem i jednocześnie robić karierę zawodową to nie lada wyzwanie. Doskonale to wiem, bo przez to przeszłam. Mając 7 dzieci w ciągu 11 lat zdobywałam doświadczenie zawodowe i robiłam karierę. 

 

Jak mi się udało łączyć tyle spraw i nie oszaleć? 

 

Swoimi historiami, radami i wiedzą na bieżąco dzielę się:

- na moim koncie Instagramowym @familyfunbymum, 

- profilu na Facebooku @agnieszkastefaniukfamilyfunbymum,

- na tutejszym blogu,

- oraz podczas wyzawań.

 

Jeśli chcesz dostać informację o moich wyzwaniach, już dziś zapisz się na listę oczekujących.

 

PAMIĘTAJ! 

 

KOBIETY MOGĄ ROBIĆ WSZYSTKO, CHOĆ NIE WSZYSTKO NA RAZ!

 

Dołącz do listy już dziś, a ja dam Ci cynk, kiedy rozpocznie się najbliższe wyzwanie!

 

A już dziś zacznij czerpać radość z bycia mamą!

Podjęłaś wyzwanie. Gratulacje!